Witam Dziewczyny!!!
Od zakończenia serii z CLO minęło prawie 6 miesięcy...
Na szczęście owulka była z nami cały czas :)
To, że nie brałam leków nie oznaczało,
że zapomnieliśmy o staraniach.
Ostatni czas co prawda jeśli idzie o sex
mało wspólnego miał czasem z przyjemnością...
Czasem traktowaliśmy to jak jakąś rutynę.
No bo jak tu inaczej nazwać kochanie na zawołanie?
Po tak długim czasie całkowicie już straciłam nadzieję,
że jeszcze kiedyś zostanę matką.
Zaczęłam się godzić z myślą o adopcji...
Co raz częściej też mówiliśmy o adopcji.
Powiecie jest jeszcze in vitro.
Owszem macie rację,
ale patrząc na odległe terminy
i przechodzenie wszystkiego jeszcze raz,
znacząco nas zniechęcało.
Tak, więc in vitro nie braliśmy w ogóle pod uwagę...
No i nadal czekałam na @
No i stało się coś dziwnego.
Nie miałam żadnych oznak wskazujących na to,
że @ nadejdzie lada dzień.
Żadnych boleści, nic.
Nadszedł termin, a jej nie było.
Termin minął 4 dni temu, a jej nadal nie było.
Stwierdziłam, że z powodu kończącej się umowy,
a co za tym idzie niepewność, czy uda mi się znaleźć nową pracę czy nie,
no i oczywiście wielki stres z tym związany
znowu się rozregulowałam.
Ogólnie czas w pracy też nie był przychylny niczemu,
bo problemy z każdej strony się namnażały,
a to wszystko jak wiadomo wpływa na organizm...
Po tygodniu opóźnienia chodziłam jak na szpilkach
i postanowiłam zrobić test,
żeby się przekonać co tak na prawdę jest grane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz